
Janusz Laskowski
"Moich piosenek nie było ani w radiu, ani w telewizji, a i tak śpiewali je wszyscy"
Dzieciństwo spędził w swojej rodowej miejscowości, która po II wojnie światowej przydzielona została Związkowi Radzieckiemu, w 1957 roku został deportowany do „nowej” Polski.
Karierę piosenkarską rozpoczął w latach 60. XX wieku. Debiutował jako piosenkarz i kompozytor w amatorskim zespole Ananasy w Białymstoku. W 1967 prowadził własny zespół Dacyty. W tamtych latach jego nagrania wydawane były w dużej liczbie na pocztówkach dźwiękowych, dzięki którym zdobył rzesze miłośników i tytuł króla płyt pocztówkowych[1]. Piosenki, które zdobyły popularność w jego wykonaniu, to: „Beata z Albatrosa”, „Żółty jesienny liść” i „Kolorowe jarmarki”, za którą w 1977 otrzymał Nagrodę Dziennikarzy na 15. Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu[2].
Jego piosenki zajmowały wysokie pozycje na radiowych i telewizyjnych listach przebojów. Wielokrotnie koncertował dla Polonii, zarówno w krajach europejskich, jak i w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Australii.
Został działaczem charytatywnym. Wspiera działalność instytucji związanych z Kościołem katolickim. Częsty gość koncertów i uroczystości religijnych.
Otrzymał tytuł honorowego obywatelstwa Augustowa.
"Najpiękniejsze są pierwsze miłości, a najważniejsze te odwzajemnione. Augustów jest jedną z moich pierwszych miłości. Jest miastem, które mnie zauroczyło. Uroda Augustowa i jego okolic obudziła we mnie, przed laty – wtedy bardzo młodym chłopaku – te wszystkie strofy, nuty i nastroje, które brzmią w moich piosenkach. Nawet jeżeli śpiewam o San Francisco, to nie zapominam ani na chwile o „moim małym miasteczku…”, w którym do każdego miejsca jest blisko nie tylko w sensie geograficznym. Po prostu wszystko jest tam bliskie.
Augustów to także moja miłość odwzajemniona! Mam zaszczyt być honorowym obywatelem tego miasta. Jest ono częścią mojego życia i mojej drogi twórczej.
Dodam jeszcze, że nie mogłem na początku mojej kariery artystycznej nie trafić do Augustowa, a to z tego powodu, że w domu moich rodziców kochano fenomenalną Marię Koterbską, która czarowała zwłaszcza moją mamę jazzującym songiem sławiącym „Augustowskie noce, nad brzegami drzemiące…”
Jestem szczęśliwy, że mogłem się wpisać swoją twórczością w ten niepowtarzalny klimat Augustowa i jego przyrodniczej otuliny. Walory klimatyczne, uroda miasta, jego życzliwi mieszkańcy oraz te wszystkie poświecone mu strofy i melodie stanowią niepowtarzalną całość, która działa leczniczo nie tylko na organizm, ale także na dusze i serca – zwłaszcza zakochane.
A zakochać się tam jest niezwykle łatwo. Zwłaszcza w samym Augustowie.
Wypowiedź Janusza Laskowskiego do książki Zbigniewa Franczukowskiego "Najpiękniejsze polskie uzdrowiska".
GWIAZDOZBIÓR POLSKIEJ PIOSENKI
5 stycznia
Opracowanie: Wojciech Dąbrowski
(ur. 5 stycznia 1946 roku, Pożarki na Wileńszczyźnie), kontrowersyjny piosenkarz, kompozytor i gitarzysta, przyjechał do Polski z terenów ZSRR w 1957 roku.
Debiutował w białostockim zespole Ananasy, założył własną grupę Dacyty (1967).
Zdobył ogromną popularność w latach 70., występując w programach radiowych Popołudnie z młodością (1970), Telewizyjnym Ekranie Młodych (1971) i nagrywając swoje piosenki na pocztówkach dźwiękowych.
Uważany jest za protoplastę disco polo.
Przyjęty entuzjastycznie przez publiczność XV KFPP w Opolu (1977), został niemal zmiażdżony przez jury.
Krytyka nie szczędziła mu druzgocących ocen, jego piosenki na ogół uznawano za kiczowate, muzykę jako banalną, a ich teksty za przykład złego smaku.
Wylansował przeboje: Beata z Albatrosa (1965), Och, jak bardzo cię kocham i Żółty jesienny liść (słowa i muzyka własne, 1966), Jechali Cyganie i Trojka cwałem ruszyła (słowa: Mura Che-Varos), Kolorowe jarmarki (sł. Ryszard Ulicki, piosenkę, traktowaną pastiszowo, włączyła do swego repertuaru Maryla Rodowicz, zdobywając Grand Prix na MFP, Sopot, 1977), Na opolskim rynku (muz. Katarzyna Gaertner, sł. Małgorzata Goraj), Gwiaździsty bilet, Moje stare piosenki, Niech się pani nie odwraca, Śnił mi się rodzinny dom, To nie jest San Francisco, Wspomnienia z licealnych lat (muz. własna, sł. J. Dzieńkowski).
Zdobył nagrodę Złotego Gwoździa w plebiscycie popularności Kuriera Polskiego i nagrodę Lata z Radiem (1979). Wielokrotnie występował w Belgii, Francji, Holandii i Niemczech, dla Polonii amerykańskiej, w Kanadzie i Australii.
Nagrał kilka płyt: Pierwszy dzień wiosny, Kolorowe jarmarki, Żółty liść, Zanim rzucisz we mnie kamieniem, Nigdy nie byłem w Casablance, Świat nie wierzy łzom, Wszystko chłopcy jest OK), wydał kilka milionów pocztówek dźwiękowych. Obecnie ma własne studio nagrań i wciąż cieszy się dużą popularnością.
http://www.laskowskijanusz.pl/
Albumy:
1974 Janusz Laskowski (Don dari dari)
1978 Kolorowe jarmarki
1980 Żółty liść
Janusz Laskowski w Australii
1991 Zanim rzucisz kamieniem
1994 Nigdy nie byłem w Casablance
1994 Świat nie wierzy łzom
1996 Wszystko chłopcy jest O.K.
Największe przeboje
2001 Moje przeboje vol. 1
2001 Moje przeboje vol. 2
2001 Pierwszy dzień wiosny
2002 Kresowy płomień (maxi-singel)
2002 Żółty liść
2003 Kolorowe jarmarki z serii Perły polskie
2004 Platynowa kolekcja
2005 Podwórkowe oceany
2008 Życie to radość
2010 Złote Przeboje
2011 Beata z Albatrosa
https://web.archive.org/web/20160522024509/http://www.bibliotekapiosenki.pl/Laskowski_Janusz
http://www.spotkaniazpiosenka.org/GWIAZDOZBIOR/pdf/Laskowski.pdf
Reguiem dla Ryszarda – rozdział z książki „Po co nam to było” Joanny Rawik
Mam nieprzeparte wrażenie, że znałam Ryszarda Ulickiego od zawsze. Najpierw była cudowna, wydawałoby się zwyczajna, lecz jakże przejmująca piosenka KOLOROWE JARMARKI. Pamiętam dokładnie, oglądałyśmy opolski festiwal z Kaliną Jędrusik na malutkim telewizorku w jakiejś garderobie trasy koncertowej. Był czerwiec 1977 roku, opolska impreza jeszcze tchnęła świeżością, nawet entuzjazmem, choć już nieco, jak to się zdarza po latach, zalatywała chwilami rutyną. I stanął na tej scenie nad Odrą młody, sympatyczny młody człowiek z gitarą, uśmiechnął się urzekająco, zabrzmiała piosenka. Nie, nie piosenka. To był wiersz, trochę dziecinny, ozdobiony klarowną muzyką.
- Ty, zobacz - zaszemrała swoim zmysłowym przydechem Kalina - on śpiewa cudownie, jak ptak! Kto to jest? Jakiś nowy.
Amfiteatr oszalał. W konkursie nie można bisować, młodzieniec z gitarą wychodził do ukłonów. Konferansjer powtarzał:
- Janusz Laskowski! Janusz Laskowski!
Dopiero niedawno spytałam Marię Ulicką, jak powstał ten legendarny utwór.
- Była bardzo mroźna zima. Wieczorem wrócił Rysiek z koncertu Laskowskiego. Nie lubił go specjalnie, ale tym razem coś go poruszyło. Siadł i napisał bardzo szybko. Ten tekst wydawał mu się w sam raz dla Laskowskiego, który od jakiegoś czasu był szalenie popularny, sprzedawały się jego płyty z piosenkami o nieskomplikowanej konstrukcji.
Wielki przebój, wyjątkowy, odmienny, ponadczasowy. Jednak dopiero teraz, kiedy nie ma Ryszarda, w co trudno uwierzyć, myślę, że właściwie w prostym, nieco nostalgicznym tekście zamknął autor swoje i nasze tęsknoty. Jarmarki, blaszane zegarki, koguciki, baloniki, cukrowe waty, z piernika chaty - wszystkie te akcesoria należą do odległej epoki, choć nadal funkcjonują, pojawiają się w rozmaitych miejscach i mają nadal powodzenie, wypełniają pewne pustki, ofiarują to, czego już nie ma, nie tylko jarmarcznej materii.
Każdy chętnie sięga po baloniki, podobnie jak po lizaki, a co dopiero cukrową watę! Kolorowe jarmarki to już symbolika, gdzie można je spotkać? Dzisiejszy jarmark jest sztuczny, plastikowy. Już nie ta barwa, nie ten zapach, a jeszcze bardziej smak. I znowu Poeta wyprzedził epokę, opisał jej kres w wielkim skrócie. Pewnie dlatego Kolorowe jarmarki stały się od pierwszej chwili wielkim przebojem i pozostają nim nadal. To jedna z ważkich pozycji w bogatym dorobku historii artystycznej piosenki lat PRL-u.
I dalej nie wiem, kiedy poznałam Ryszarda. Pewnie znam go od zawsze, jak wspomniałam. Jednak precyzyjnie pamiętam, jak podszedł do mnie na początku lat 90. W restauracji
sejmowej na Wiejskiej.
- Nie poznajesz mnie?
- Nie mogę skojarzyć.
- Przeszedłem zawał i schudłem dwadzieścia kilo. Ryszard Ulicki.
- Ach, to ty! Rzeczywiście, pamiętam ciebie raczej pulchnego.
Twarz nadal ta sama, ciemne, płonące oczy, jowialny uśmiech. Ryszard był szalenie otwarty, kochał życie, kochał ludzi. Zarówno w czasach posłowania na ulicy Wiejskiej,
jak i przedtem, kiedy pełnił ważne funkcje w wojewódzkim Koszalinie, gdzie kwitło wyjątkowo bujne życie kulturalne. Mówili ludzie, że odebranie rangi województwa przy kolejnej reformie, chyba Buzka, stanowiło zemstę na Aleksandrze Kwaśniewskim, urodzonym w Białogardzie, gdzie jego ojciec był dyrektorem szpitala.
Ryszard miał zalety urodzonego społecznika, posiadał wszystkie te talenty, które pozwalają porozumieć się z otoczeniem, zyskiwać sympatię i zaufanie. Po rozstaniu z Wiejską pełnił nadal wysokie funkcje w ZLP, ZAIKS-ie i ZAKR-ze. W przeciwieństwie do wielu osobistości publicznych Ryszard nie zmieniał poglądów ani barw, co jest dzisiaj ewenementem. Dzielił życie między Warszawą a Koszalinem, gnała go niesamowita energia, potrzeba działania. Miał swój pokój w Domu Literatury. Byłam tam trzy lata temu, gdy Ryszard robił ze mną wywiad dla koszalińskiego miesięcznika z okazji ukazania się autobiografii Muzyka życia. Wówczas poznałam go bliżej, bardziej prywatnie, że tak powiem. Pokój szalenie osobisty, przytulny, a praktyczny, łączący sypialnię z gabinetem, miał specyficzną atmosferę. Co niemożliwością jest opisać.
Kilka lat wcześniej, gdy śpiewałam recital Kocham świat w eleganckim Teatrze „Dialog” w Koszalinie (niebawem obchodzić będzie 60-lecie), byliśmy razem z pianistą Eugeniuszem Majchrzakiem (zmarł jesienią, krótko po Ryszardzie) gośćmi Ulickich w ich obszernym, nadzwyczaj kolorowym i miłym mieszkaniu. Uginały się stoły, jedliśmy i pili, niebawem Ryszard sięgnął po gitarę i zaczął się koncert, do którego dołączyła ich córka Kasia, aktorka. Zaczęła od wykonania a cappella songu z filmu Kabaret. Żadne z nich nie zaśpiewało Kolorowych jarmarków, ale nie myślałam o tym. W tym momencie było to bez znaczenia. Wcześniej bowiem, po moim występie, odbyło się spotkanie z grupą działaczy związanych z Teatrem „Dialog” i dowiedziałam się, że w tej samej salce w prześlicznym Domku Kata gościł przed laty mój ukochany pedagog, profesor Tadeusz Byrski. Jakże ten nasz świat bywa cudownie mały! Maria często dołączała do Ryszarda w Warszawie, nie tylko z okazji kolejnej promocji w Domu Literatury czy Klubie Księgarza lub Warszawskiej Jesieni Poezji. Ileż to razy biesiadowaliśmy, w różnych konstelacjach i miejscach! Do takich okoliczności trzeba mieć talent i wdzięk, a nade wszystko potrzebę obcowania z bliźnim. Takie bezinteresowne spotkania odbywają się już prawie wyłącznie w gronie środowiskowym, tym bardziej są cenne. Uświadomiłam sobie jakiś czas temu, że zamieszkując przed laty w Warszawie, bywałam regularnie w Klubie Aktora SPATiF (którego już nie ma!), przeważnie jednak w towarzystwie pisarzy i poetów, z moim ukochanym przyjacielem Januszem Minkiewiczem na czele. To środowisko było mi bliższe, chyba z przyczyn duchowych, intelektualnych. Po prostu miałam z nimi lepsze, głębsze porozumienie. Zauważyłam już przed laty w garderobach, że panowie artyści rozmawiali głównie o samochodach, panie o kieckach. Nawet rozumiem to, ale ileż można? Ponieważ miałam szersze zainteresowania, uchodziłam za zarozumiałą i antypatyczną. Kolega zajmujący się reżyserią nazwał mnie utopijną idealistką. Bardzo mi to pochlebia.
Duchowym bratem Ryszarda Ulickiego wydaje się amerykański reżyser Woody Allen, ostatni romantyk na naszej planecie, gdzie króluje przyspieszony „postęp”, który cechują hasła: szybko, głośno, głupio, śmiesznie i byle jak, by każdy zrozumiał. Każdy, czyli ludzki chłam.
Janusz Laskowski i Shazza
Janusz Laskowski z autorami „Śpiewnika”
Janusz Laskowski z autorami „Śpiewnika”
Z Magdą Narożną (Piękni i Młodzi)
Piosenki Janusza Laskowskiego:
- Być razem blisko
- Czarne warkocze
- Do wysp szczęśliwych dopłynę
- Don dari dari
- Fortuno przestań
- Gdzieś ty się lato podziewało?
- I znowu przeszło jedno lato
- Jutro jest nowy dzień
- Lato 72-go
- Miłosny bilet
- Moja córeczka ma kilka lat
- Moje stare piosenki
- Na opolskim rynku (Blondyna)
- Niczyja dziewczyna
- Nie będą liście śpiewały pieśni o różach
- Nigdy nie byłem w Casablance
- Nikt mi już dziś nie odpowie
- Odjechałaś tak nagle ode mnie
- Powiadali przyjaciele (Czarownica)
- Ratujcie mnie ludzie, o rety! (Don Caballero)
- Sami we dwoje
- Soleczniki
- To nie jest San Francisco
- Trojka cwałem ruszyła
- Ty wracasz jak echo (W takie wieczory)
- Tylko swój adres mi daj
- Wspomnienia studenta
- Wybuduję dom
- Wzorowa teściowa
- Zapomniane serce
- Zbieram ludzkie marzenia
- Znów deszcz za oknem
- Życie to radość
Nie znaleziono produktów spełniających podane kryteria.